Jestem tu. Oddycham. Napajam się szeroko rozległym widokiem, który zachwyca nas każdego dnia. Widokiem zamglonych obłoków, wysokich szczytów i szaleńczo sypiącego śniegu… Tego potrzebowaliśmy. Wyjechać w góry – w miejsce, które nauczyło nas czerpać energię i zbierać własne myśli. Miejsce, które nauczyło nas uważności i wewnętrznego spokoju.

„Życie jest nieustanną wymianą energii między człowiekiem a środowiskiem naturalnym. Oddychanie to nie tylko proces wentylacji płuc i dotleniania organizmu, ale coś znacznie więcej. Tym, co my wydychamy, karmią się rośliny, a to, co one wydychają, pozwala nam oddychać.” A. R. Menet

Spełniło się! Nasze marzenie pojawienia się w magicznej przestrzeni, gdzie świat całkowicie zwolnił. W leśnej krainie, gdzie mogliśmy oddać się sobie i naszym dzieciom. Zatopieni w śnieżnej kołdrze dotykaliśmy opuszkami wyobraźni szczytów drzew. Wysokich, otulonych białym puchem. Kręciliśmy się wokół, rzucaliśmy śnieżkami i pokonywaliśmy małe dziecięce bojaźliwości. Korzystaliśmy i cieszyliśmy się z każdej wspólnej chwili, nawet gdy czasem łzy napływały na czerwone dziecięce policzka.
Czasem wystarczy zmienić perspektywę, by dostrzec znacznie więcej…

Tak ciężko było wyjechać. Opuścić ciszę i spokój chowający się w każdym zakamarku górskich widoków. Łagodzący szum tętniącej bezustannie wody pokrytej szklistym lodem. Wciąż nie mogę w to uwierzyć, że mogliśmy się tam znaleźć. Po raz pierwszy! Wszyscy razem.
Każdego dnia wracamy do tych wspomnień. Wciąż żyjących w naszych myślach. Udało nam się rozpalić ogień miłości do gór w naszych dzieciach. I w nas samych…

A Ty, jak wspominasz swój pierwszy wyjazd w góry? Daj znać w komentarzu, a jeśli spodobał Ci się mój wpis, koniecznie zostaw serduszko! Będzie mi bardzo miło 😉
